W Turzy Wielkiej, małej miejscowości położonej w gminie Działdowo, jeden z lokali mieszkalnych stał się areną niezwykłych, paranormalnych wydarzeń. Rodzina Pokropskich, zamieszkująca ten dom, początkowo sceptycznie podchodziła do wszelkich form nadnaturalnych sił. Jednakże, kiedy w ich własnym domu rozpoczęły się niewytłumaczalne zjawiska, ich poglądy uległy diametralnej zmianie.
Kilka lat temu, historia domu Pokropskich w Turzy Wielkiej zaczęła zyskiwać rozgłos. Rodzina publicznie opowiadała o niepokojących zjawiskach mających miejsce w ich mieszkaniu. Dominowały one rozmowy mieszkańców, przyciągając uwagę mediów i reporterów z ciekawością śledzących historię o rzekomych siłach nadprzyrodzonych. Reakcje były różnorodne – od troski po politowanie.
23 listopada 2017 roku stał się przełomowy dla rodziny Pokropskich. Mieszkający w domu o poniemieckim rodowodzie pod Działdowem, dokonali zakupu wersalki od bliskiej przyjaciółki. Już następnego dnia, zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące oznaki. Zaczął się od niezwykłych dźwięków dochodzących z zewnątrz budynku, a potem pojawiało się pukanie do drzwi, które po otwarciu okazywało się niewytłumaczalne – nikogo tam nie było. Dom, w którym zamieszkiwała sześcioosobowa rodzina Pokropskich, miał swoją historię – zlokalizowany na strychu starego budynku socjalnego, kiedyś pełnił funkcję szkoły. W pozostałych częściach budynku mieszkały dwie inne rodziny, które początkowo zaprzeczały wszelkim paranormalnym zjawiskom opisywanym przez Krystynę Pokropską. Jednakże, z czasem ich podejście do tej sprawy również uległo zmianie.